Simowe Opowieści

Simowe Opowieści

piątek, 7 lutego 2014

Odcinek 11 ,,"Gdy przyjdą święta..." historia Dnia Śnieżynek w rodzinie White"

Sul sul,
siema kochani. Ostatnio dostałam 3 pracę na konkurs, dodatkowo zachorowałam i siedziałam w łóżku i dodatkowo w okolicy prądu często nie było przez dwa dni i jeszcze wczoraj internetu nie było, ale dzisiaj wszystko jest w porządku, więc mogę pisać posta :).

 Choć jak mówiła pogoda przez ostatnie kilka dni, że mają być niedługo roztopy śnieg padał całą noc...
Nawet w najstarszych domach w Sunset Valley rodziny zawieszały przed tym szczególnym dniem lampki na dom...
 ...tak samo jak tu, w domu państwa White, Amandy i Tadeusza wraz z dziećmi, bliźniakami Jamesem i Dawidem. Całą noc Tadeusz White chodził po drabinie zawieszając lampki (nie raz upadając) musząc słuchać swej żony czy dobrze zawiesza, czy to w lewo czy w prawo i czy wybrali dobry kolor lampek. Udało się tym sposobem obudzić niejedną osobę w okolicy...
 ...ten dzień był szczególny dla wszystkich Simów, szczególnie dzieciom. Za jeden dzień miały być Dzień Śnieżynki. Wszyscy czekali na niego szczególnie dlatego, że małżeństwo White urządzało najlepsze imprezy w mieście. Plotką było też to, że adoptowali kolejnego psa, Johna. Niebyła to jednak plotka...
 ...jednocześnie wygrali w loterii dzięki czemu mogli pozwolić sobie na wspaniałą imprezę...
 W rodzinie White obowiązywał zwyczaj noszenie przez rodzinę noszenie co roku innego swetra...
 ...pani Amanda szykowała się cały dzień by wyglądać wspaniale...
 A tutaj przerwa w opowieści nieznanego czytacza, czyli James uderza w cymbałki choć jest przed nimi :D.
 Wracając do opowieści (którą mi przerwano), Tadeusz szykował pyszną zapiekankę. Nikt nie wiedział czym różniła się od zwykłej zapiekanki, ale ta nazywała się "Świąteczna Zapiekanka Mistrza Patelni".
 Dzieciaki oczywiście cały dzień bawiły nieświadome szczególnym dniem.
 Pyszna zapiekanka pachniała na cały dom.
 Nie zabrakło też jedzenia zamówienia z pobliskiej knajpy.
 Tadeusz zaczął podjadać cukierki nie mając roboty.
 Amanda chciała by dom był czysty oraz nie było zapachu brudnego prania.
 Jednak po zrobieniu prania Tadeusz został nakryty na podjadaniu.
 Ale zawsze mu przebacza.
 Choć na dworze panował mróz zakochani postanowili zrobić bałwanka.
 Takiego fajnego.
 Amanda chciała zagrać na imprezę, musiała ćwiczyć.
 Naukę przerywa jej mąż by dać jej prezent od niego, zośkę.
 Gdy Amanda była mała była mistrzem zośki. Chciała dać też Tadeuszowi prezent wiążącym z dzieciństwem.
 A na to wszystko patrzył John. Oczywiście ja też muszę się odezwać, anie tylko nieznany-nam wszystkim-ktoś-kto-czyta-tą-historię :).
 Tadeusz dostał katarynkę, jego dziadek miał sklep z katarynkami.
 Gdy Tadeusz słuchał dźwięki dzieciństwa Amanda chciała nagrać film domu urządzonego na święto oraz Tadeusza.
 Na stole można było zobaczyć różne pyszności.
 Muzyka zaczęła już grać.
 Znikły także cukierki, tym razem to nie Tadeusz.
 Ostatnie poprawki... w łazience?
 Przyszły również prezenty.
 Amanda postanowiła coś zjeść przed imprezą.
 Taniec przed rozpoczęciem, ale czemu ona prowadzi?
 Jedno jest pewne, są idealną parą.
Pierwsi goście zaczęli przychodzić, przynosili prezenty oraz jedzenie.
Nie zabrakło pojedynku na gitary.
Tadeusz chciał ożywić atmosferę, zachęcił swojego znajomego do pocałowania jednej Simki.
I tak się stało.
Amanda świetnie się bawiła.
-Czas otworzyć prezenty!
Zawołam Tadeusz by wszyscy zebrali się po prezenty.
<3
Amanda, pani domu, otworzyła pierwszy prezent, była w niej sztaluga.
Poszczęściło się także Blair. Dostała szachy.
-Czy to...lampa! Taka jaką chciałem ale Am nie chciała do przed pokoju.
Marzenia się spełniają...
...nawet wampirkom...
Przychodzili wszyscy by dostać choć jeden prezent.
Dużo sztalug w takim małym stosie. Może rozkładane?
Jedyny nie dostał wymarzonego prezentu.
Niektórzy musieli coś zjeść.
Ale zabawa trwała dalej.
A ten to skąd się wziął?
Kolejna sztaluga(?).
Nikt nie zauważył roztopów...
Jedna Simka umilała czas grając.
Gdy gitara się jej znudziła sięgnęła po kontrabas.
Nikt nie zwracał uwagi już na prezenty.
Nowa lampa już stała na miejscu.
Nie zabrakło pocałunku pod jemiołą.
Nie był to także zwykły Dzień Śnieżynek...
Były to urodziny Anyi...
...z małego szczeniaka w dorosłą panienkę....
...Sto Lat Anyu :D.
Anyi wyrósł ogon (gdy była mała nie miała ogonka) dzięki CAP (Create-A-Pets).
Gdy goście zaczęli wychodzić nasza para poszła do sypialni...
Anya także wybrała mięciutkie łoże...
Impreza jednak się nie skończyła, jednak został jeden dziadek grający na kontrabasie.
Koniec
I jak to zakończył nam nieznany-nam wszystkim-ktoś-kto-czytał-tą-historię, to już koniec. A kolejny ciąg historii (nie Dnia Śnieżynek) z życia Amandy i Tadeusza już niedługo, ale jeszcze będzie coś z życia naszej wróżki. Trzymajcie się no i czołem.
Margaret von Cats=^.^=

Pogrywaj z Dniem
Śnieżynki

1 komentarz: