witam w pierwszej części "Klątwy Elizabeth". Ta część mało wnosi do fabuły prócz początku. Więc można ją nie czytać :P.
Uwaga! Nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za: błędy interpunkcyjne, ortograficzne i fabularne. Nic nie zmieniałam w historii. Niektóre treści mogą być nieodpowiednie dla osób młodszych. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Tydzień później byliśmy już gotowe do wyjazdu. Victoria kupiła mi sukienkę i stój kąpielowy. Dzień po "incydencie w klubie" kupiłam w biurze podróży dla nas wakacje. Dzień wyjazdu był w Bridgeport pogodny. Czekaliśmy na taksówkę. Rozmawialiśmy tak od niechcenia o różnych takich. Vica jakoś ostatnio unikała rozmów. Gdy taksówka przyjechała spakowaliśmy walizki do bagażnika i pojechaliśmy na lotnisko.
Lot samolotem był przyjemny. Kilka razy tak podróżowałam. Przy lądowaniu zobaczyliśmy piękne wyspy Isla Paradiso. Wielu przewodników mówi, że nie wszystkie wyspy zostały jeszcze odkryte. Ale to pewnie bujda. Dojechaliśmy spokojnie do La Costa Verde. Był to piękny kurort z palmami w stylu hiszpańskim.
Weszliśmy do środka. Było tam cudownie. La Costa Verde miała piękne wnętrze. Pachniało wanilią. Recepcjonistka powitała nas.
-Pewnie panię Queen? Witam w La Costa Verde. Pokój już czeka. Zapraszam także do naszego SPA i na zajęcia jogi.
-Super, czy jest to wliczone w cenę?
-Niezupełnie. Ale mają panie pakiet VIPa i mogą korzystać ze zniżką i nawet za darmo na niektórych pakietach. Joga jest natomiast dla wszystkich urlopowiczów naszego hotelu.
Angelica, recepcjonistka, zaprowadziła nas piętro wyżej. Znajdował się tu nasz pokój. Zostawiła nas same. Victoria od razu poszła "eksplorować" łazienkę. Ja zajęłam łóżko i zaczęłam wyciągać ubrania do szafy. Było tam wiele moich koszulek fanowskich Katy Perry czy Rihanny, takich normalnych, co Victoria nazywa "szmatami", oraz te co mi kupiła. Było tam kilka sukienek. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Ostatnio ciągnie mnie do kryminałów. Vici wybiegła nagle z łazienki, tak mnie przestraszyła, że opuściłam książkę.
-Popatrz co znalazłam! W łazience są darmowe cuksy! Są truskawkowe... i miętowe!
-A nie pomyślałaś... och, weź to nie jedz. To małe mydełka.
-Czemu dopiero teraz mi to mówisz?!
Po przygodzie z mydełkami postanowiliśmy wyjść na zewnątrz. Znajdowała się tam siłownia, stołówka... wiecie ile tam było żarcia? Śniadanie, obiad, lancz, kolacja, deser, dla dzieci, chińska, dla weganów... Oczywiście wszystko wspaniale pachniało i pewnie smakowało. Z tyłu był wielki basen z barem w wodzie i wodospadem. Były też trochę dalej mniejsze pokoiki dla gości. Ja kupiłam pokój dla VIPów, by wynagrodzić pewne okoliczności Victorii. Dalej był łuk weselny, ścieżka ognia, jacuzzi, ławeczki i piękny widok na morze. Ja oczywiście wypróbowałam ścieżkę ognia. Vici była już w stroju kąpielowym i wylegiwała się w jacuzzi.
Wkrótce sama przebrałam się w stój i poszłam popływać. Victoria już coś wybierała w barze. Mogę szczerzę powiedzieć, że się dziwię, że jest tu zgoda, by pływać po pijanemu w basenie. Ale okej. Sama poszłam coś wypić.
Zawsze byłam blada. Czas to zmienić. Wzięłam ręcznik, krem do opalania i jak ja to mówię "dzięki temu słońce jest bliżej ziemi". Ułożyłam się niedaleko jacuzzi i zasnęłam. A teraz opowiem tam historię. Pewne zamożne młode małżeństwo kupiło miesiąc miodowy w tym hotelu. Kobieta poszła do pokoju się przebrać. Jednak długo nie mogła wybrać odpowiedniego stroju. Jej mąż, Mick, poszedł więc sam na basen. Spotkał tam młodą dziewczynę o imieniu Victoria. Miał ochotę na trochę zabawy, więc postanowił ją poderwać. Ta młoda dziewczyna, Victoria, była łatwym celem, gdyż się trochę upiła w barze. Sama się do niego kleiła. Jednak Emma, bo tak miała na imię młoda mężatka, wybrała już odpowiedni strój i wyszła popływać z mężem. Jednak zobaczyła go jak całował, bardzo bardzo bardzo, namiętnie inną kobietę.
Prawdopodobnie była awantura i rozwód ale to już inna bajka. Victoria jednak nic nie zrobiła z stratą towarzystwa. Szybko uczepiła się kogoś innego. Nawet go zaliczyła.
Ja sama chciałam wreszcie uciec od uczuć po zerwaniu. Wciąż pamiętam ten telefon...
"-Hej Matt...
-Słuchaj Paulin, to koniec. Nie dzwoń, nie odwiedzaj mnie, a jeśli spotkasz mnie to udawaj, że mnie nie znasz. Cześć.
-Matt... O co chodzi? Jeśli chcesz to skoczyć... to.... to powiedz o co poszło? Masz... masz inną?
-Nie pytaj o nic."
Kilka minut później zwolnili mnie z pracy. Victoria nic nie wie. Pewnie powiedziała by coś w stylu "nie był ciebie wart". Miała by po części rację. Ale było nam dobrze. Nigdy z kimś takim nie byłam. Ale to przeszłość. Czas zacząć nowy rozdział w życiu. Nawet nie zauważyłam gdy byłam już w łazience publicznej z ratownikiem.
Zbliżał się wieczór. Zjadłam coś w bufecie (były pyszne krewetki) i poszłam się dalej opalić. Gdy się ściemniło poszłam rozpalić ogień w palenisku. Zjawiła się Victoria z piankami.
-Niema to jak słodkie i ciepłe zakończenie dnia, co nie Paula?
-Tak, ale zostaw coś też dla mnie.
Jedliśmy w spokoju. Mało rozmawialiśmy. Jak już to "aha", "noo", "tia" itp. Mam nadzieję, że będziemy coraz częściej rozmawiać.
***
I oto koniec części pierwszej. Najważniejszym punktem tej części jest przyjazd do hotelu. Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego miejsca :P. Ja się już żegnam, do zobaczenia za tydzień o tej samej porze. Prosiłam by w komentarzach znalazły się wasze opinie. Dziękuję, koniec komunikatu.
Margaret von Cats=^.^=
Pogrywaj z Historiami
Nie wiem czemu nie opublikowano go o 15. Przepraszam za utrudnienia :).
OdpowiedzUsuń