Simowe Opowieści

Simowe Opowieści

środa, 25 czerwca 2014

Nina - Pierwszy dzień i już mam kogoś na oku.

Sul sul,
witam w prologu. Znalazłam wreszcie odpowiednią nazwę: fotostory. Nie wiem czemu nie mogłam znaleźć tej nazwy, ostatnio nie ogarnięta chodże. A tak przy okazji. Wiecie kiedy wyjdzie The Sims 4? Wyjdą 4 września ( tak podejrzanie dziwnie, że akurat 4 ;) ). Ja może kupię, ale później gdy będzie taniej. Ale zostanę przy 3, bo mam z nią najlepsze wspomnienia. Tak z spraw organizacyjnych to mogę się pochwalić, że mam prawie całą kolekcję The Sims 3. Brakuje mi akcesoria Nowoczesny Apartament i Słodkie Niespodzianki. Jednak kupię tylko te pierwsze bo akcesoria Katy Perry mnie nie zachęcają. Dobra, wracamy do fotostory. Zostałam zainspirowana pracami na konkurs, No Way Back, oraz moją znajomą która piszę kryminały. Jest to mój chyba piąty pomysł. Jeszcze "doskonale" ten drugi.
Więc o czym będzie fotostory? O Ninie (jaka niespodzianka). Nina skończyła właśnie szkołę, lubi sztukę oraz marzy by jej nazwisko zostało zapamiętane w dziedzinie sztuki. Jednak przytrafiają jej się różne nie szczęścia na które niema wpływu. Jest także trochę naiwna, szczególnie gdy chodzi o miłość.
Nie jestem zbyt dobra w pisaniu takich typu rzeczach więc nie liczcie na jakąś wciągającą historię.
 ***
Wyszłam z domu. Zaczęłam biec, miałam dwie minuty do autobusu. Kręciłam na główną ulicę. Zauważyłam autobus. Zaczęłam biec szybciej jak mogłam jednocześnie uważając, by walizka niewypadła mi z ręki. Oczywiście kierowca był wredny i gdy miałam już wejść do autobusu zamknął drzwi i odjechał. To to klops. Następny był za trzy godziny. Masakra. Chciałam już iść na pociąg, ale na przystanku zatrzymała się taksówka. Otworzyły się drzwi pasażera, kierowcą była kobieta po czterdziestce.
-Podwieźć?
Niebyła wątpliwości, że to do mnie. Byłam jedyna na przystanku.
-Tak... A gdzie pani jedzie?
-Tam gdzie ty. Pewnie na Uniwersytet Simowy?
-Tak...
-Zauważyłam. Podwiozłam już dwie osoby. Wsiadaj.
W sumie, jaki miałam wybór? Miałam iść kilka przecznic specjalnie na pociąg? Wsadziłam torbę do bagażnika i usiadłam z tyłu.
-Więc studiujesz?
-Co?... A tak. Zaczynam.
-A co?
-Sztuki piękne.
-Studiowałam tam Komunikację. Całkiem fajnie tam jest. Ale to było piętnaście lat temu. Z tego co widziałam mało się zmieniło.
-Aha.
Miło było trochę porozmawiać. Z nikim nie rozmawiałam od dłuższego czasu. Chwilę później ujrzałam pierwsze budynki.
-Gdzie cię odstawić?
-Przy głównym budynku. Musze jeszcze załatwić formalności.
Wysiadłam i wzięłam walizkę. Nie musiałam dużo płacić, dziś dla studentów była zniżka. Było tu bardzo ładnie. Drzewa, krzewy, dróżki. Miły klimat. Weszłam do głównego budynku. Zapukałam do drzwi sekretariatu.
-Proszę.
Weszłam do środka. Pokój wydawał się mały i duszny przez małe okna i wiele regałów z kartotekami uczniów. Sama pani która siedziała za biurkiem najwyraźniej była znudzona tym co robi.
-Nazwisko?
-Carmel, Nina Carmel.
-Witam na studiach w Uniwersytecie Simowym. Mamy nadzieję, że przyjemnie spędzisz tu czas. Niewolno ci opuszczać terenu uniwersytetu w dniach nauki, oraz weekendy, chyba, że dostaniesz specjalną zgodę bla bla bla... Oto twój plan zajęć i... Co ty tam studiujesz? Sztuki piękne... Oto twój szkicownik, tylko go nie zgub bo nie dostaniesz kolejnego, chyba, że kupisz w sklepie bla bla bla... Muszę dalej gadać?
-Nie, wszystko wiem...
-To dobrze, a teraz zmykaj.
W sumie nie było co jej się dziwić. Gadać to samo kilka razy w ciągu godziny? Niema mowy. Teraz tylko dostać się do akademika. Jak to było? Sala Henryka? Chyba tak. Znałam trochę to miejsce. Szłam z walizką w ręce. Teren Uniwersytetu jest całkiem przyjemny, jak mówiłam. Wkoło było trochę ludzi. Witali się, rozmawiali, śmieli się. Dotarłam po kilku minutach. Duży, ceglany klocek. Weszłam do środka. Czułam się jak w jakimś dworze. Ciemno i ponuro. Co miałam się spodziewać po najtańszym akademiku? Miałam pokój przy łazience. Weszłam do środka. Było lepiej.
Podwójne łóżko, komoda, komputer, sztaluga, brak współlokatora, łazienka na wyciągniecie ręki. Żyć, nie umierać. Miałam jakieś dwa zwykłe plakaty. Zdjęłam je i na miejsce jednego z nich dałam obrazek. Nie chciało mi się siedzieć w pokoju. Może dziedziniec uniwersytecki? Pamiętam, że był całkiem spoko. Można tam kogoś poznać. Poszłam natychmiast nie rozpakowując się, wzięłam szkicownik. Podziwiałam okolicę. Doszłam szybko. Nie było tu zbytnio ludzi. Kilka dziewczyn i chłopak grający na gitarze. Całkiem fajnie grał. Usiadłam na ławce i zaczęłam coś rysować. Nie mogłam się skupić przez gitarzystę. Zauważyłam, że wszystkie dziewczyny kręcą się wokół niego.
W końcu przestał grać. Poszedł z swoim kolegą, którego przedtem nie zauważyłam do dziewczyn. Całe szczęście, nie mogłam już wytrzymać tego drgania. Porysowałam kilka minut. Nic z tego nie wychodziło. Wzięłam szkice i poszłam usiąść na fontannie. Może tam będą lepsze widoki. Położyłam szkicownik na fontannie, zamiast usiąść wzięłam gitarę. Kiedyś chodziłam na lekcję gry. Ciekawe czy coś pamiętam. Zaczęłam grać. Coś szło. Ale niezbyt. Odstawiłam na miejsce i znów zaczęłam szkicować.
-Dobrze grasz, ale potrzebujesz wprawy.
 Znów ten koleś. Ale przyznam całkiem niezły.
-Dzięki.
-Jestem Johny Johnson. Ale znajomi mówią do mnie JJ. Niestety rodzice mnie tak skrzywdzili. Studiuję sztuki piękne, a ty?
-Nina Carmel, sztuki piękne.
-Fajnie. To jest mój kumpel Tommy. Studiuję biznes.
Podszedł do nas jego kolega. Też wydawał się spoko.
-Cześć. Znasz teren?
-Trochę... Była tu dziesięć lata temu jak kuzyn skończył studia.
-A znasz jakąś kafejkę czy coś gdzie można zjeść?
-Niedaleko jest jakaś kafejka. Chyba "Prażone Ziarno" czy coś. Kojarzycie?
-Niezbyt... - odparł Johny. - Wiesz gdzie to jest?
Dobrze wiedziałam, że nie chodziło o kufajkę, ale zgodziłam się ich zaprowadzić.
Gdy szliśmy rozmawialiśmy o różnych bzdetach. JJ i Tommy byli moimi sąsiadami, jak się okazało. Mają pokój naprzeciw mnie. Przyjaźnią się od dzieciństwa, mają wspólną ciocię. Mieszkają w Bridgeport.
-Serio też tam mieszkasz? Czemu jeszcze się nie znamy?
-Mieszkałam tam tylko miesiąc. Pochodzę z Sunset Valley.
-Jakieś zadupie?
-Można tak powiedzieć.
Wreszcie doszliśmy. Nie miałam drobnych, chłopacy postawili mi kawę. Miło. I tak jej potrzebowałam, dopiero po 10, a ja jestem padnięta. Było tu zbyt głośno jak dla mnie. Poszliśmy wyżej. Od razu lepiej. Rozmawialiśmy dalej. Było spoko. Tommy jednak nie najlepiej się poczuł.
-Nie wyglądasz najlepiej stary.
-E tam.Wciąż mam koszmary po autobusie.
-Racja.
-Jaki autobus? - zaczęłam się dopytywać.
-Niema o czym mówić. Przyjechaliśmy wczoraj, bo były tańsze bilety autobusem. Nic dziwnego. Waliło starym tuńczykiem.
-Ja przyjechałam dziś. Miałam zamiar też jechać autobusem, ale się spóźniłam na niego. Ale na szczęście jest jeszcze taxi. Dziś wozili z Bridgeport studentów na studia za połowę cenny.
-Szczęściara. Musieliśmy siedzieć pod prysznicem kilka godzin zanim przestaliśmy cuchnąć tym tuńczykiem - odparł JJ. Spojrzał na telefon. Podniósł się z kanapy.- Już ta godzina? Muszę lecieć, miło cię było poznać.
-Wzajemnie.
-Jak coś to się jeszcze spotkamy. Nara.
-Na razie.
Johny poszedł, ale ja nie miałam zamiaru nigdzie iść.
-Może chcesz herbatę Tommy? Powinna ci pomóc.
-Dzięki.
Poszłam na dół. Dopiero przy kasie przypomniałam sobie, że nie mam pieniędzy. Na szczęście barman był bardzo miły. Świat obdarzył mnie słodkim uśmiechem i niewinnymi oczkami. Zaniosłam herbatę Thomasowi. Od razu wyglądał lepiej.
-Więc mówisz, że jesteś z Sunset Valley...
-Co?... A tak. To moje rodzinne miasto.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Nic specjalnego. Jednak później trochę go poniosło. Nas poniosło. To było chwilowe i spontaniczne.
***
Po wyjściu z kawiarni zorientowałam się, że nie mam szkicownika, został przy fontannie. Poszłam tam. Oczywiście nie było. Brawo Nino. Pierwszego dnia przyjazdu zgubić coś. Brawo. Niema co się martwić. Jest podpisany, może wróci. Ja na razie ja wracam do akademika. Zauważyłam, że kręci się tu więcej ludzi. Pewnie kolejni przyjechali i przyszli znajomi. Chciałam się pouczyć. Trochę ze mnie kujon. Jednak zauważyłam czemu mało osób wynajmuję sypialnię przy łazience. Rury. Nie wiem teraz jak zasnę. Pomyślę nad tym później. W salonie i w małym kącie do uczenia się było tłoczno i gwarno. Dopiero na piętrze nikogo nie było. Przynajmniej nie słyszałam rur. Jednak ten spokój nie trwał zbyt długo. Pojawił się Johny z jakąś dziewczyną.
Przynajmniej to nie trwało długo. Dziewczyna sobie poszła.
-Siemanko Nina.
Próbował mnie wystraszyć. Usiadł koło mnie, ja jednak nie oderwałam
-Hej.
-Następnym razem lepiej pilnuj swoich rzeczy.
I tyle, poszedł. Koło mnie leżał mój szkicownik. Dzięki Wielki Świecę. Przebaczam ci. Ja na razie muszę coś zjeść, zbliża się pora obiadu. Odłożyłam książkę i zeszłam na dół. Zatrzymała mnie jedna dziewczyna.
-Jesteś Nina, prawda?
-Taaak...
-Słuchaj jest sprawa. Jestem Lizz. Mieliśmy mieć wspólny pokój. Jednak mam chłopaka w akademika dla mężczyzn i tam teraz mieszkam. Jest to zabronione, więc jestem zameldowana tutaj. Czaisz? Jak ktoś się dowie mogę wylecieć. Jak przyjdzie do mnie poczta to wiesz gdzie ją zanieść.
-Spoko...
-I jeszcze jedno. Dziewczyny urządzają przywitalną imprezkę. Kazały przekazać. 18, akademik dziewczęcy, włóż strój kąpielowy. Będą fajni chłopacy.
-Jasne.
Miła. Przyszła, powiedziała co miała i poszła. Miło. No ale zostałam zaproszona na imprezę.  Miałam akurat nowy strój kąpielowy. Jednak ja na początek zjem coś na obiad. W kuchni syw i mogiła. A w lodowce sam alkohol i pojedyncze produkty. Świetnie. Przynajmniej jest sałata, papryka, ogórek, oliwa... Powinno wystarczyć na sałatkę. Oczywiście musiałam prawie pociąć sobie palec.
No ale cóż. Pierwszy dzień jest udany, choć lepiej było tego nie mówić, bo jeszcze może się zepsuć. No, ale nie zmienia to faktu, że było fajnie. I jeszcze Johny i Tommy. Dwa niezłe ciacha. Może trochę bardziej Johny. Ale z Tommym coś... Ał! Jak tak dalej pójdzie to sobie odetnę tego palca. Pierwszy dzień i już mam kogoś na oku. Brawo Nino.
***
No i tyle. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Jak widzicie zamierzam mniej więcej kończyć słowami na nagłówku. Ja wywiązałam się z przysięgi. Macie tekst przed wakacjami. I jeszcze zamierzam na sam koniec, koniec, koniec (chyba wiecie jaki koniec) zrobić coś w stylu: "Pierwsze pomysły". Tam zamieszczę np.: Jak to miało wyglądać, czemu tak, a nie inaczej, pierwsze koncepcje, pierwsze zakończenie itp. No, ale to na tyle. Czytajcie, komentujcie, obserwujcie. Milion i jeden całusów.
Margaret von Cats =^.^=
Pogrywaj z Pierwszym dniem, który się jeszcze nie skończył

3 komentarze:

  1. Łooo, moje fotostory inspiracją? Miło mi, chyba nie ma lepszego komplementu. :')
    Dobra, ale do rzeczy. Przeczytałam Twój prolog. Jak na pierwsze (jak przypuszczam) opowiadanie jest dobrze. W Twoim wieku też trochę pisałam, i w sumie wyglądało to podobnie. Teraz już udało mi się wyrobić. Podam Ci kilka wskazówek do wykorzystania przy pisaniu kolejnych części, bo na razie nieźle Ci idzie, i możesz to jeszcze bardziej poprawić. ;)
    1. W dialogach zawsze rób spację po pierwszym myślniku.
    2. "Nie ma" i "nie wypadła" piszemy oddzielnie. Ogólnie jest taka zasada, że "nie" z czasownikami pisze się osobno. Jak byłam w podstawówce to też miewałam z tym problemy... XD
    3. Uważaj na literówki i powtórzenia. Na pewno rzucą Ci się w oczy, jeśli jeszcze raz przeczytasz dokładnie tekst.
    4. Pisz dłuższe zdania. Takie bardzo krótkie wypowiedzenia w całym tekście są trochę irytujące, no i zwykle stosuje się je do opisania szybszej akcji.
    5. Jeśli zmieniasz temat opisu, rób nowy akapit.
    Najważniejsze jest to, że poprawność jest na niezłym poziomie. Błędów jest dużo mniej niż w "Klątwie Elizabeth" czy jak to szło. Najpoważniejsza rzecz, na jaką się natknęłam, to "chłopacy".
    Zostały mi jeszcze zdjęcia do ocenienia. Są fajne, nie ma kryształków, obniżonych ścian - to najważniejsze! Naprawdę miło ogląda się te fotki. Pasują też do opisów. ;3
    Ciekawa jestem, jak Nina dalej poradzi sobie na studiach! Na razie poznała kilka osób, zobaczymy, jak się te znajomości rozwiną. :)
    Oczywiście będę czytać dalsze części. :D
    PS. Mam nadzieję, że nie odbierzesz źle mojego wytykania błędów? Chcę Ci dać tylko parę porad, byś mogła pisać jeszcze lepiej. A na razie naprawdę jest w porządku. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rady. Postaram się najlepiej je wykorzystać. Wielkie dzięki, mam nadzieję, że w następnej części wyjdę lepiej ;)

      Usuń
  2. Strasznie fajne! Jestem maniaczką takich książek/filmów/seriali, więc bardzo miło mi się będzie czytało. :) Nie muszę chyba mówić, że jestem strasznie ciekawa następnego odcinka? :P

    OdpowiedzUsuń